Wychowanie - czyli kilka małych słów w wielkiej sprawie
Zapewne jako rodzic często słyszałeś w jaki sposób powinieneś wychowywać swoje dziecko. Mówi się nawet, że najwięcej o wychowaniu wiedzą Ci którzy dzieci nie mają. Przewrotne? Raczej życiowe, okazuje się bowiem, że zostając rodzicami weryfikujemy swoje pojęcie o rodzicielstwie. Mówiąc w skrócie „nic nie jest takie, jakim się wydaje”. To co do tej pory wydawało się oczywiste i proste, teraz okazuje się nieskuteczne i skomplikowane. Tutaj niestety nie ma dróg na skróty... ale wszystko da się zrobić!
Jakby to Wam zobrazować? Wiadomo - wychowanie to z pewnością proces – ja to widzę, jako trasę szybkiego ruchu, w której wszystko zmienia się bardzo dynamicznie. Nie zdążysz mrugnąć, a tu nie dość, że krajobraz się zmienił to jeszcze czasami okazuje się, że jedziesz pod prąd. Ze wszystkich stron atakują nas „dobre rady”, babć, cioć i bardziej doświadczonych rodziców. My czujemy się zwyczajnie przytłoczeni i sami zadajemy sobie mnóstwo pytań. Można popaść w paranoję prawda? ;)
Dwiema najważniejszymi rzeczami są jednak świadomość i zdrowy rozsądek. Co to oznacza? Przede wszystkim warto BYĆ, wzrastać wspólnie, docierać się, testować swoje granice. Nie tylko Twoje dziecko uczy się wtedy życia, współistnienia, tego, że może na Ciebie liczyć w każdej sytuacji, ale także Ty rozwijasz się jako rodzic, człowiek, mentor. Budujesz swój światopogląd, bo życie przed dziećmi i z nimi to jakby dwa odrębne światy.
Wychowywać, to także znaczy być partnerem i przyjacielem, a przede wszystkim świadomym dorosłym, który chroni i daje tak ważne poczucie bezpieczeństwa, ale również wyposaża w narzędzia do radzenia sobie z trudnościami. To bycie rodzicem, który pokazuje możliwości, ale nie wyręcza. Świadomość przejawia się także, w tym, że myślimy o swoim dziecku przyszłościowo. Oznacza to zgodę, na to, że ten ptak kiedyś opuści nasze gniazdo, a my będziemy pewni, że dostało od nas wszystko co mu się w dorosłym życiu przyda. Powiedzenie „ciekawe czy mi poda szklankę wody na starość” wrzućmy do lamusa.
Pomyślmy lepiej o wychowaniu - jako walizce. Przez całe jego dzieciństwo „wrzucamy” do niej najróżniejsze wartości, zasady, narzędzia, doświadczenie i wiedzę. Pakujemy równiutko to wszystko na czym nam zależy, pamiętając o tym, że kiedy już dorośnie – otworzy walizeczkę i będzie mógł korzystać ze wszystkiego, co dla niego przygotowaliśmy. Niestety, nie zawsze jest tak różowo – nawet mając najlepsze intencje, zdarzy się, że dołożymy do tej walizki rzeczy, których wcale nie planowaliśmy. Celowo, czy nie – zgadzamy się na to, że i takie „dobra” dziecko wcześniej czy później wyjmie i wykorzysta.
Wróćmy pamięcią do swojego dzieciństwa i zastanówmy się, czemu możemy zapobiec, bo sami przeżywaliśmy to jako dzieci. Co się za nami ciągnie? Może mamy jakieś traumy z dzieciństwa, które warto by przepracować? Wychowanie swoich dzieci to okazja do przerwania pewnych pokoleniowych błędów. Na Myślę, że ta świadomość oraz zdrowy rozsądek, może bardzo pomóc – zwłaszcza kiedy mamy ochotę zdać się na łut szczęścia, a nóż - widelec – dziecko samo się wychowa ;). Zapewniam, że jeśli nawiążemy zdrową relację ze swoimi pociechami, to proszenie o tę szklankę wody, będzie zbędne – ono zrobi to z przyjemnością. Nasza bliskość zaowocuje.
Rodzice! To my wyznaczamy cele sobie i dzieciom. Od nas zależy jak bardzo misterny plan wychowania sobie zaserwujemy, dlatego warto zrobić to z głową. Istotą tego procesu jest przecież to co jest nam najbliższe i najważniejsze, czyli przyszłość naszego dziecka. Odpowiedzmy sobie na pytania:
- Jakie wartości są dla nas istotne?
- Jakim człowiekiem chcemy by stało się nasze dziecko?
- Jakie cechy cenimy w innych lub są nam po prostu bliskie?
Gdzie więc powinniśmy szukać źródeł wychowania? Na początku naturalnie w swojej najbliższej rodzinie (Mama, tata, dziecko, rodzeństwo) - czyli w środowisku zewnętrznym. To tutaj budujemy fundament, który będzie podstawą do dalszej pracy. Z czasem jest to także dalsza rodzina, rówieśnicy, przedszkole, szkoła itd.
Wychowanie wymaga wzajemnych interakcji pomiędzy rodzicem, a dzieckiem, po to, by dziecko – jako adresat procesu wychowania – mogło odbierać wpływ rodzica.
Takim nadawcą w okresie przedszkolnym staje się nauczyciel, więc na tym polu tak ważna jest współpraca między rodzicem, a nauczycielem (czyli system wychowania równoległego). Tu właśnie po raz kolejny zadajmy sobie powyższe pytania, będą miały szczególne znaczenie w momencie podjęcia decyzji o posłaniu dziecka do przedszkola. Proces wychowania, który zaczynacie w momencie narodzin trwa nieprzerwanie, a przedszkole jest miejscem, które wychodzi Wam naprzeciw, z którego wizją i misją powinniście się zgadzać, bo wspólnie działając możecie osiągnąć najlepsze efekty. Każdemu rodzicowi marzy się szczęśliwe dziecko, wybierajmy więc mądrze. Szukajmy drogowskazów – dobre przedszkole może okazać się jednym z nich na tej długiej i zawiłej drodze.