"O samodzielności"
Samodzielność – jak to dumnie brzmi. Jako rodzic jesteś zachwycony, kiedy spostrzegasz nowe umiejętności swojego dziecka. Niedawno nie umiało samo jeść, nie mówiąc o pomocy przy czynnościach higienicznych. Jesteś dumny, że radzi sobie coraz lepiej, rzadziej prosi o pomoc.
Czy nie jest jednak tak, że gdzieś w głębi serca im bardziej samodzielne dziecko – tym częściej myślisz sobie „Heeeej kiedy Ty to wszystko ogarnąłeś? Nie potrzebujesz mnie już?” Pojawia się w nas dysonans – z jednej strony bardzo się cieszymy, bo przecież rozwija się, uczy, dojrzewa jak wisienka na słońcu, a z drugiej pragniesz zatrzymać ten moment jakbyś bał się, że coś się właśnie kończy.
Blokując jego rozwój nie tylko okażesz się nadopiekuńczym rodzicem, ale zaczniesz burzyć Waszą bezcenną relację. Jeśli przykład z góry dotyczy Ciebie, pora zmienić tok myślenia, prawda jest taka, że coś się właśnie zaczyna!
Dążenie do samodzielności jest niezbędną potrzebą rozwojową każdego dziecka. Ono również przeżywa rozterki - z jednej strony pragnie autonomii, z drugiej boi się jej. Często słyszysz „Ja sam!”, sam się chce ubrać, sam chce jeść, sam chce o wszystkim decydować.
Stawianie samodzielnych życiowych kroków to nie lada wyzwanie!
Zbyt dużo troski i opieki z Twojej strony dziecko odbierze jako brak zaufania „mama myśli, że sobie nie poradzę” – i ta dam! Poczucie własnej wartości spada niczym lawina śnieżna. Jego rozwój blokuje się, dziecko się frustruje, a potem odreagowuje na rodzicach lub rodzeństwie. Z kolei zbytni chłód, odbierze jako brak zainteresowania, a może nawet jako odrzucenie?
Sto lat temu Maria Montessori powiedziała: “Mamy zwyczaj usługiwać naszym dzieciom. Obsługujemy je, co jest niebezpieczne, gdyż zabija to ich spontaniczną, celową aktywność.” – czy to nie otwiera oczu?
Każde dziecko stworzone jest do rozwoju. Rozwój ten odbywa się podczas działania i doświadczania w społeczeństwie. To wysiłek i praca naszego dziecka, nie nasza. Pamiętajmy zatem, żeby uszanować jego naturalne tempo rozwoju i dążenie do samodzielności.
Gdzie jest więc złoty środek? Jak sprawić by nasz maluch wyrósł na niezależnego młodego człowieka? Jak cienka jest granica między nadopiekuńczością rodziców, a wspieraniem zdrowego rozwoju? Czy samodzielność to tylko czynności samoobsługowe (ubieranie się, jedzenie, korzystanie z toalety)? Czy może jest to coś więcej?
Oczywiście, że samodzielność, to coś więcej. To przede wszystkim działanie, które ma na celu doskonalenie umiejętności radzenia sobie w najróżniejszych sytuacjach życiowych. To podejmowanie wyzwań i pokonywanie trudności. To znowu przeświadczenie dziecka, o swoich możliwościach i sprawczości. To budowanie poczucia własnej wartości i siły charakteru.
O czym warto pamiętać by wspierać samodzielność dziecka?
- Zgadzać się na tę samodzielność
Możesz być pewny, że jeżeli skupisz się ta tym, co dziecko robi źle podczas działania – gdacząc mu nad uchem „zaraz wylejesz!”, „nie na tą stronę”, „nie dasz rady”, „daj, ja to zrobię” – zrazisz go do samodzielności. Sam też nie lubisz, gdy np.: żona podczas jazdy zwraca Ci uwagę – „zwolnij”, „nie hamuj tak gwałtownie” - prawda? - Nie uciekać i nie gonić – być obok dziecka
Nie denerwuj się, kiedy dziecko, jak na złość, 30 minut zakłada skarpetki, a Ty musisz być już w pracy. Jeśli wiesz, że to umiejętność, którą teraz ćwiczy, zacznijcie dzień wcześniej – tak by dziecko nie czuło presji, a i żebyś Ty, rodzicu, bez nerwów mógł zacząć dzień. Bądź obok, obserwuj i wspieraj. - Być cierpliwym i wyrozumiałym – pomóc, gdy o to prosi
Ty też się stale uczysz i nie zawsze chce Ci się coś robić mimo, że to potrafisz ;) Dziecko to taka mniejsza wersja dorosłego – traktuj je tak, jak sam chciałbyś być traktowany!
Czy samodzielność jest ważna? Jest niezbędna.
Czy trudne jest wpieranie jej? – Bardzo.
Czy potrafisz to zrobić? – Nie mam żadnych wątpliwości.
„Nie można być wolnym, jeśli nie jest się samodzielnym. Zatem, aby dziecko zdobyło niezależność, jego aktywne oznaki wolności osobistej muszą być akceptowane od najwcześniejszego dzieciństwa” Maria Montessori