ul. Białostocka 9, 17-200 Hajnówka / e-mail: biuro@redbus.com.pl / tel: 85 655 10 13

Emocje – to dopiero zagadka!

Emocje – to dopiero zagadka!

Zacznę prosto, bo co jak co, ale emocje do łatwych tematów nie należą i o tym przekonał się zapewne każdy z nas ;) James Frey powiedział, że „Nie ma nic bardziej ludzkiego niż emocje” i właściwie tutaj ta prostota się kończy.

„Każdy wie, czym jest emocja, dopóki nie poprosić go o definicję” (B.Fehr i J. Russel). Czyli wiem, że nic nie wiem! Wszyscy to czujemy, ale trudno nam o tym mówić, a jeszcze trudniej nad tym panować. 

Emocje – co to takiego? Definicja.

Kiedy używamy słowa „emocje” – rozumiemy przez to określone stany, czy zjawiska. Emocje odpowiadają na nasze potrzeby. Wskazują rangę sytuacji. Pokazują nad czym trzeba się pochylić, ale też co sprawia nam przyjemność. Są reakcją naszego organizmu na jakiś bodziec zewnętrzny (np.: ktoś przed nami jedzie jakby chciał, a nie mógł – a my nie mamy możliwości go wyprzedzić, albo czekacie w kolejce jak za czasów PRL’u, a gość przed Wami właśnie postanowił wykupić całą aptekę pokazując całym sobą, że będzie tu stał do jutra bo tylko dlatego, że ma prawo. Co wtedy czujecie? Na szczęście emocje powstają także pod wpływem naszych myśli, wyobrażeń, wspomnień i tu już może się zrobić milej, pod warunkiem, że się właśnie nie dołujemy. 

Jak to się ma do dzieci?

Otóż nawet my- dorośli, nie jesteśmy mistrzami spokoju, emocje często nami targają, przejmują kontrolę i wybuchamy. Na tego kierowcę przed nami (ah te epitety), na tego gościa w kolejce, na koleżankę z pracy, męża, sąsiadkę, pierworodnemu też się dostanie. Z  kolei od dzieci wymagamy, żeby już w przedszkolu miały panowanie nad emocjami w małym paluszku. Irytujemy się, że robią scenę w szatni, że płaczą bo chcą zabawkę, że marudzą kiedy są zmęczone, że nie potrafią rozwiązywać po ludzku konfliktów, tylko wyrywają sobie w złości pluszowego misia. Przykłady można mnożyć, a one idą … od góry!

 

Dziecko naśladuje zachowania

To czy dziecko posiądzie umiejętność kontrolowania i rozumienia swoich emocji, zależy w największej mierze od rodziców. Przyjrzyj się swojemu sposobowi. Co robisz kiedy emocje biorą górę? Wypierasz? Udajesz, że ich nie ma? Wybuchasz i masakrujesz wszystkich wokół? A może starasz się wyciszyć i o nich rozmawiasz? Każdy radzi sobie inaczej, ważne jednak by pamiętać, że nieprzepracowane emocje lubią wracać ze zdwojoną siłą, więc warto o nich mówić. Zaniedbane w dzieciństwie robią dużą krzywdę, gdyż czujemy ich konsekwencje nawet w dorosłości. 

To na rodzicach, spoczywa ogromna odpowiedzialność za sposób w jaki emocje i swoje i dziecka, zaopiekujemy. To od naszego postępowania zależy, jak zareaguje na to dziecko. Oczekiwanie od malucha, że uspokoi się podczas gdy my kipimy ze złości jest z góry skazane na porażkę. Im więcej w nas spokoju, tym spokojniejsze dziecko.

Pamiętam dzikie bunty mojego dziecka. Powodzenie całej akcji zależało praktycznie wyłącznie  od mojej reakcji. Znacie to, kiedy świat się wali 2- latkowi na głowę, kiedy właśnie daliście mu śniadanie nie na tym talerzu, którego oczekiwało? Albo kiedy za nic w świecie nie da mu się wytłumaczyć, że rybka mini mini już poszła spać i nie da się jej zbudzić? Armagedon. Zauważyłam jednak, że im bardziej okazywałam mu wtedy zrozumienie, dawałam czas na wyładowanie emocji, byłam obok, ale nie narzucałam się, on szybciej się uspokajał. Sytuacja miała się niewspółmiernie gorzej, kiedy byłam poirytowana jego zachowaniem. Chciałam, żeby szybciej się uspokoił i mówiłam mu co ma teraz zrobić. Efekt? Zdecydowanie odwrotny od oczekiwanego. 

Dlaczego tak się dzieje? 

Można zauważyć, że zwłaszcza między osobami, które łączy bliska relacja, emocje są najnormalniej w świecie zaraźliwe. Odpowiedzialny za to jest tzw. rezonans limbiczny, który polega na tym, że struktury mózgowe reagują na siebie podobnym stanem pobudzenia. Na przykład kiedy ktoś mówi do nas pretensjonalnym tonem, automatycznie mamy ochotę odpłacić pięknym za nadobne. Słyszeliście kiedyś powiedzenie: „szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko?” To właśnie oznacza, że nasze emocje udzielają się innym. Nie łudźcie się także, że dzieci będą słuchać tego co do nich mówicie, one będą patrzeć na to co i w jaki sposób ROBICIE.

Co więc warto robić?

  • Być dostępnym! Najnormalniej w świecie uczestniczyć w życiu dziecka. Nie umniejszać jego problemów. Dla Ciebie zepsuta zabawka to nic takiego, a dla malucha to koniec świata. 
  • Wspierać w radzeniu sobie z emocjami. Aktywnie słuchać. Rozmawiać o emocjach.
  • Akceptować dziecko takim jakie jest. Jeśli często płacze (wg nas bez powodu), nie nazywaj go beksą, tylko zaakceptuj jego wrażliwość.
  • Dawać poczucie bezpieczeństwa. Pamiętaj, że masz być dla swojego dziecka przystanią, do której zawsze może wrócić.
  • Nazywać emocje po imieniu. Pamiętaj o tym, że nie ma złych emocji. Wszystkie są nam potrzebne. Weźmy np. złość. O czym nas informuje, kiedy ją czujemy? O przekroczeniu naszych granic względem nas. A przecież to ważne, żebyśmy byli ich świadomi.
  • Być wyrozumiałym – dziecko nie rozumie co się z nim dzieje podczas doświadczania silnych emocji, przecież odczuwanie ich nie jest świadomą decyzją.
  • Mówić dziecku o swoich emocjach. Wtedy właśnie pokazujemy, że między nami nie istnieje tabu, a i rodzic nie jest ideałem, którego trudne emocje nie dosięgają.
  • Szukać sposobów samoregulacji. Na każdego działa coś innego. Jedni wolą medytować, inni słuchać muzyki, a jeszcze inni wyżyć się fizycznie. Poszukajcie metod odpowiednich dla każdego z Was.

Podsumujmy

Emocje są nieodłącznym elementem naszego życia i niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie, odgrywają w nim bardzo ważną rolę.

Często zdarza się tak, że emocje zmieniają naszą motywację, utrudniają lub ułatwiają działanie, powodują nieracjonalne zachowania, wpływają na nasze decyzje i postawy i wybory. Rozumienie ich jest jednym z elementów zdrowia psychicznego. Warto zatem poznawać nasze emocje, by nie tylko zachować harmonię życiową, ale także by nauczyć jej swoich dzieci. Zdrowie ponad wszystko!